OUT DENISA PARROTA - RECENZJA - 34 WARSZAWSKI FESTIWAL FILMOWY
To, co najbardziej uwielbiam w dokumencie, to fakt, że
tworząc ten rodzaj filmowy, czasem trzeba niewiele więcej, niż czas, dobry
pomysł i jako takie umiejętności montażowe, aby stworzyć coś wartościowego i
odkrywczego. Właśnie z tych powodów rok temu na Cinergii zachwycili nas Turyści Mateusza Romaszkana i Marty
Wójtowicz-Wcisło. Kosztem wyłącznie swojego czasu, stworzyli mocno
otrzeźwiający obraz polskiego turysty na egzotycznych wycieczkach. Kompilacja
amatorskich nagrań wczasowiczów wystarczyła, aby uświadomić widzowi jak głęboko
tkwimy we wtórnym kolonializmie.
Out francuskiego
debiutanta bazuje na bardzo podobnej konwencji – autor dokumentu zebrał 20
nagrań nastolatków z całego świata, na których ci uwiecznili swój coming out i
w latach 2012-2018 wrzucili go do sieci.
Reżyser już na samym początku podkreśla zbawczą rolę
Internetu dla mniejszości seksualnych. „Kiedy byłem młody, nie było Internetu”
mówi nam otwierająca film plansza tekstowa. Jest to jednocześnie jedyny
odautorski komentarz. Jak tłumaczy jeden z bohaterów tego dokumentu, Artem,
upublicznienie swojego coming outu nie jest bynajmniej próbą prowokacji
konserwatywnych środowisk. Te filmiki mają jeden jasny cel: trafić do innych
osób LGBT z przekazem: „Nie jesteś sam”.
Forma
wyznań jest dość jednolita – dzieciaki siadają przed kamerą i albo opowiadają o
wspomnieniach ze swojego coming outu, albo rejestrują swoje przełomowe rozmowy
z rodzicami. Pomimo prostoty formalnej, reżyser dokumentu, dzięki odpowiedniej
selekcji materiałów, funduje nam cały wachlarz zachowań rodziców: od agresji i
przemocy psychofizycznej, przez ignorancję, po pełne emocjonalne wsparcie. Choć
reakcje są różne, można uchwycić wyraźne schematy myślowe bohaterów Outu.
Wielu rodziców postrzega homoseksualizm swoich dzieci jako
styl życia. „Cóż, skoro taki jest twój wybór” mówią; „Jeśli bycie gejem cię
uszczęśliwia”, wzdycha onieśmielona obecnością kamery matka. „Wręcz przeciwnie,
bycie gejem czyni mnie bardzo nieszczęśliwym, ale taki po prostu jestem”,
odpowiada celnie jej syn.
Zwłaszcza bycie lesbijką jest traktowane jako fanaberia.
Kiedy czarnoskóra dziewczyna delikatnie próbuje wytłumaczyć matce, że nie czuje
pociągu do mężczyzn, ta kwituje: „Po prostu nie spotkałaś jeszcze tego
jedynego”. Inna matka jest przekonana, że lesbijkami zostają wyłącznie
chłopczyce i to tylko z wyboru. Synom oczywiście też się dostaje - Japonka,
podczas rozmowy ze swoim homoseksualnym dzieckiem w pewnym momencie zadaje
pytanie: „No to skoro chcesz mieć dzieci, to nie lepiej jednak się związać z kobietą?”.
Taka ignorancja ze strony rodziców w tak zwielokrotnionej
dawce wpływa na widza dwojako; przede wszystkim szybko i łatwo wczuwamy się w
bezsilność nastoletnich bohaterów. Być może po raz pierwszy w życiu mamy szansę
zdać sobie sprawę z jaką ścianą stereotypów mniejszości seksualne muszą mierzyć
się każdego dnia, nawet wśród najbliższych. Po drugie i w moim wypadku
ważniejsze – Out daje okazję
zastanowić się nad własnym sposobem myślenia. Dokument mimo woli wymusza
rachunek sumienia u widza; czy i mi nie zdarzyło się palnąć przy homoseksualnym
koledze czegoś w stylu: „Skoro to cię uszczęśliwia”?
Out nasuwa
również inną, smutną refleksję – dzieci wciąż boją się swoich ojców, nie mają
do nich zaufania. Na 20 nagrań, tylko jedno pokazuje chłopca, który dokonuje
coming outu przy tacie (ale w trakcie filmiku dowiadujemy się, że coming out
przed matką po prostu ma już za sobą). Czasem dzieci, zwłaszcza chłopcy,
zaznaczają, że nie chcą, aby ich ojciec się dowiedział. Nasuwa się pytanie czy
nastolatki takim zachowaniem nie pogłębiają krzywdzącego stereotypu. Bo czy aby
na pewno to zawsze matka jest tym bardziej wyrozumiałym rodzicem? Sam dokument
pokazuje, że niekoniecznie.
Coming
out to ponowne przyjście na świat. W tym przełomowym momencie swojego życia, dzieci
są kruche i bezbronne. Ten jeden jedyny raz otwierają się jak drżące kwiaty:
„Mamo, jestem…” – i teraz wszystko leży po stronie rodzica – czy przytuli
dziecko, czy je odrzuci – gestem lub słowami. W Out wszystko widać jak na dłoni: dzieci promienieją na twarzy, gdy
spotykają się z akceptacją rodziców, a gasną w oczach, gdy zostają
niezrozumiane, zignorowane.
Pamiętam, jak w Twoim
Simonie, główny bohater zirytowany swoją ciężką sytuacją, zaczął sobie
wyobrażać, jakby to było, gdyby jego rówieśnicy musieli oznajmić swoim rodzicom
swoją heteroseksualność. Była to urocza, zabawna, a zarazem otwierająca oczy
scena. Ale dopiero po Out można
naprawdę zrozumieć przez co przechodzą dzieci, które nie dość, że mierzą się z
dojrzewaniem i swoją innością, to muszą się zebrać na odwagę i powiedzieć o tym
rodzicom.
To jeden z tych dokumentów, który warto zobaczyć bez
względu na wiek, płeć, orientację czy wykształcenie. Dzięki swej prostocie i
surowości, lepiej pomaga zrozumieć istotę i wagę coming outu. Najbardziej jednak
polecam go obejrzeć przyszłym lub aktualnym rodzicom, zwłaszcza jeśli
podejrzewacie, że wasze dziecko może być homo-, bi- czy transseksualne. Myślę,
że otworzy wam oczy, nauczy, jak rozmawiać z dzieckiem w tej przełomowej chwili
dla waszej relacji. W końcu najlepiej uczyć się na cudzych błędach.
Ocena: 6,5/10
Marta Chylińska
Ocena: 6,5/10
Marta Chylińska
Komentarze
Prześlij komentarz