10 POLSKICH FILMÓW Z OKAZJI DNIA POLSKIEGO KINA
Lubimy
polskie filmy zapewne z niezwykle banalnego powodu, bo są… polskie. A
szczególnie lubimy, gdy polskie filmy są świetnie zrobione i kiedy poruszają w
nas najdelikatniejsze wewnętrzne struny, jak to na dobrą sztukę przystało.
Jako zapaleni kinomani chcemy więc podzielić się z Wami z okazji Święta Niepodległości, ale również Dnia Polskiego Kina, listą dziesięciu filmów (każde z nas wybrało po pięć tytułów), które są dla nas (całkiem osobiście i nieobiektywnie) niezwykle ważne i, które rozwijały, bądź ugruntowały naszą fascynację kinem.
Jako zapaleni kinomani chcemy więc podzielić się z Wami z okazji Święta Niepodległości, ale również Dnia Polskiego Kina, listą dziesięciu filmów (każde z nas wybrało po pięć tytułów), które są dla nas (całkiem osobiście i nieobiektywnie) niezwykle ważne i, które rozwijały, bądź ugruntowały naszą fascynację kinem.
OTO I ONE:
PIĄTKA MARTY
1.
PANNY Z WILKA, 1979, reżyseria Andrzej Wajda
Nie ukrywam, że Andrzej Wajda, to najbardziej mój z polskich reżyserów. A tę miłość zapoczątkowały właśnie Panny z Wilka – filmowa kontemplacja na
temat melancholii. To obraz-odczucie, skąpany w słońcu zachodzącego lata.
Właśnie wtedy odkryłam, że Wajda, przede wszystkim jest malarzem, a dopiero
potem reżyserem i tym skradł moje serce.
2.
DZIEŃ ŚWIRA, 2002, reżyseria Marek Koterski
Filmy Marka Koterskiego zawsze są bardziej do czytania, niż oglądania.
Pod tym względem, Koterski swoje opus magnum osiągnął właśnie w tym filmie.
Był moment, że znałam wszystkie monologi Adasia na pamięć. To potężny kawał
filmowej literatury, która wywleka całą małość ludzkości na wierzch. Adaś tarza
się w swoim bezsensie istnienia, abyśmy my mogli wreszcie wznieść się ponad
niego.
3.
OSTATNI DZIEŃ LATA, 1958, reżyseria Tadeusz
Konwicki
Debiut reżyserski Tadeusza Konwickiego, a zarazem aktorski – Jana
Machulskiego. Kwintesencja filmowego minimalizmu – para nieznajomych na plaży
próbuje się porozumieć. Wszystko przenika obezwładniający szum morza, chłodny
wiatr jesieni i wrogie odgłosy samolotów. To film nastroju, tak ulotny, jak
bliskość, która rodzi się między bohaterami. Ale tę subtelność pamięta się
potem przez całe życie. Ten film do swojej piątki rozważał również Mateusz.
4.
PĘTLA, 1957, reżyseria Wojciech Jerzy Has
W tym filmie Hasa nie ma nic przypadkowego, każde spotkanie, wymiana
zdań, każdy przedmiot ma nam coś do powiedzenia o bohaterze i jego drodze do
finału opowieści. Pod pozorem filmu o alkoholizmie, Has trafia w samo sedno
ludzkiej samotności. Nigdy w sposób tak dojmujący nie doznałam uczucia
osamotnienia i lęku przed samą sobą, jak podczas oglądania tego filmu.
5.
PHOTON, 2017, reżyseria Norman Leto
Film Normana Leto nie jest dziełem idealnym, momentami jest wręcz
miernym. A jednak nigdy nie obejrzałam filmu, który w sposób tak kompletny
zaspokoiłby moją ciekawość świata. Photon
podejmuje wyzwanie, którego bardzo mi brakuje w sztuce – przygląda się
ludzkości z perspektywy makro, w której jesteśmy tylko przecinkiem w
nieustannej przemianie kosmosu i natury.
PIĄTKA MATEUSZA
1.
PORNOGRAFIA, 2003, reżyseria Jan Jakub Kolski
Z Kolskim polubiliśmy się od pierwszego obejrzanego filmu, a była nim właśnie
"Pornografia". Ostatnimi czasy nasza przyjaźń reżyser - widz wystawiana
jest na ciężką próbę, ale to co wyzwolił we mnie (wtedy nastolatku), pierwszy
seans "Pornografii" trudno opisać. Zafascynowała mnie w nim wiejskość,
wadzenie się z Bogiem, ale i elementy gombrowiczowskiego klimatu, który bądź,
co bądź również udało się Kolskiemu oddać. Ale może przede wszystkim zachwyciło
mnie, to jak spójne, w sposób mimowolny i naturalny, jest to dzieło. Warto
dodać, że gdybym nie ukradł tego filmu Marcie sprzed nosa, ona również
umieściłaby „Pornografię” w swojej piątce.
2.
ILUMINACJA, 1972, reżyseria Krzysztof Zanussi
Trudno uwierzyć, ale ten film sprzed 46 lat, wciąż wydaje się nowatorski.
Zanussi nakręcił traktat filozoficzny, który jednocześnie angażuje i fascynuje.
Szkoda tylko, że chociaż reżyser niezmiennie udowadnia, że fascynacja marnością
ludzkiej egzystencji, wciąż go trapi, to opowiada o niej w sposób tak mierny,
jak ostatnio w "Eterze"...
3.
TAKIEGO PIĘKNEGO SYNA URODZIŁAM, 1999, reżyseria
Marcin Koszałka
Kinu dokumentalnemu Koszałki przypięto łatkę obrazoburczego. Z tym, że "Takiego
pięknego syna urodziłam" (jak i inne dokumenty Koszałki) jest po prostu nieprzyjemną,
ale potrzebną (auto)terapią na ekranie. Kino Koszałki przy całej szorstkości,
jest jednak również nad wyraz wzruszające. Więc tak, reżyser "Takiego pięknego syna urodziłam" prowokuje, ale przede
wszystkim zmusza do refleksji nad naszą codziennością i relacjami z
najbliższymi.
4.
UCIECZKA Z KINA
WOLNOŚĆ, 1990, reżyseria Wojciech Marczewski
Niby pomysł zerżnięty z "Purpurowej róży z Kairu" Woody'ego
Allena, ale to, co zrobił z nim Marczewski, czyni z "Ucieczki z kina
Wolność" arcydzieło. Film idealnie trafiony w moment historyczny, a mimo
tego ponadczasowy. Na wielkie pytania o życie, o twórczość i o wolność
Marczewski odpowiada w sposób wizjonerski, ale przede wszystkim nad wyraz mądry.
No i ta obsada...
5.
NIE MA RÓŻY BEZ OGNIA, 1974, reżyseria Stanisław
Bareja
Nie wiem czy to najlepszy film Barei. Na pewno mój ulubiony. Zaskakująco
(jak na Bareję) spójny, być może dzięki współpracy z Jackiem Fedorowiczem. A
sam Fedorowicz, z Dobrowolskim, Tymem, Celińską i Kowalską tworzą istny
aktorski dream team. Mogę oglądać i
cytować bez końca.
Mam spore zaległości w polskim kinie i z powyższej dziesiątki widziałem w całości tylko dwa filmy. I nie ma wśród nich "tego" Barei ("Nie ma róży bez ognia" to chyba jego jedyny film, którego nie widziałem, choć nieraz natrafiałem na fragmenty w telewizji). Z Waszych typów oglądałem tylko "Ucieczkę z kina Wolność" i "Dzień świra". Ten pierwszy dosyć ciekawy, z głębią i pomysłem (mimo oczywistego podobieństwa do filmu Allena jest zupełnie inny, o innym przekazie i stylu). Natomiast "Dzień świra" podobał mi się mniej więcej do połowy. To, co działo się w drugiej części filmu nie miało już dla mnie zbyt wiele sensu.
OdpowiedzUsuńZ dzieł W. J. Hasa oglądałem tylko "Pożegnania" i "Rękopis..." i ten pierwszy jednak bardziej przypadł mi do gustu.
Moja piątka wyglądałaby następująco:
1. Baza ludzi umarłych (1958) - film jednocześnie piękny i ponury, epicki i klaustrofobiczny zarazem. Polska "Cena strachu", może z mniejszą dawką napięcia, ale za to porównywalny jeśli chodzi o realizm wydarzeń i wiarygodność psychologiczną bohaterów.
2. Wśród nocnej ciszy (1978) - kryminał retro z mocnym przekazem, świetnie wykreowaną atmosferą nieufności, dogłębnymi portretami psychologicznymi postaci, ale także trzymającą w napięciu intrygą.
3. Milioner (1977) - niesłusznie zapomniany, trochę zabawny, ale w gruncie rzeczy bardzo gorzki film o przywarach prowincjonalnej społeczności. Sporo ciekawych obserwacji, świetne dialogi, znakomita rola J. Gajosa.
4. Potop (1974) - ciągle robi wrażenie rozmachem i podejściem do polskiej historii.
5. Jak rozpętałem drugą wojnę światową (1969) - bawi przy każdej powtórce w TV i zawiera mnóstwo ciekawych motywów, którymi można by obdzielić wiele filmów.