Crazy Ex-Girlfriend, czyli księżniczka Disneya na prozacu

Czy zawsze marzyliście, aby zobaczyć serial dramatyczny, który ma konstrukcję sitcomu, a wszystkie kluczowe, emocjonalne momenty z życia głównych bohaterów są prezentowane jako kawałki musicalowe? Nie? Ja też nie. Póki takiego serialu nie obejrzałam!

Rebecca Bunch, to dwudziestosześcioletnia prawniczka z Nowego Jorku, która rzuca wszystko i przeprowadza się do zapyziałej kalifornijskiej mieściny, gdzie mieszka jej dawna miłość. Bohaterka liczy, że ta impulsywna decyzja, którą podjęła pod wpływem sloganu reklamowego pączków, magicznie odmieni jej życie. No właśnie, MAGICZNIE. To słowo klucz w tym serialu.
Rebecca żyje w świecie swoich fantazji, w którym nie dość, że ludzie co jakiś czas (mniej więcej 2-3 razy w każdym odcinku) wykonują jakiś utwór muzyczny, to dodatkowo wierzy, że prawdziwa miłość zwycięża wszystko. Wystarczy związać się z osobą, na punkcie której ma się obsesję, a wszystkie problemy znikną.
Łącznie z tymi psychicznymi.
Swoją wizję świata Rebecca zawdzięcza animacjom Disneya, komediom romantycznym i popowej muzyce. I te inspiracje widać na każdym kroku.
Sama konstrukcja serialu jest mocno wzorowana na Disneyu: serial jest lekki, ciepły i zabawny, ale jednocześnie porusza tematy ciężkiego kalibru. Postacie otaczające główną bohaterkę są bardzo wyraziste, wręcz karykaturalne. Przyjaciółka Rebeki, Paula, w jednym z odcinków jest nawet przedstawiona jako animowany sidekick w postaci rudego szopa pracza. No i nie można zapomnieć o najbardziej charakterystycznym elemencie serialu - oryginalnych piosenkach, których na potrzeby pierwszego sezonu wyprodukowano aż kilkadziesiąt. Bohaterowie śpiewają zazwyczaj o swoich uczuciach i przełomowych momentach w życiu. Otwierający pierwszy sezon utwór West Covina spokojnie mogłaby zaśpiewać któraś z księżniczek Disneya. Sama Rebecca najchętniej porównuje się do Jasminy z Aladyna. Wydaje się to nieprzypadkowe, Jasmina była chyba najbardziej odizolowaną od rzeczywistości księżniczką, a zetknięcie z prawdziwym światem omal nie kosztowało ją straty ręki. Niestety, kiedy Rebecca wreszcie obudzi się ze swojej otępiającej bajki, prawdopodobnie żaden czarujący złodziejaszek jej nie uratuje.


SPOJLER: Ostatni odcinek pierwszego sezonu jest odwzorowaniem klasycznego finału disneyowskiej opowieści. Rebecca, w stroju księżniczki trafia do pałacu, gdzie jej książę z bajki wreszcie wyznaje jej miłość, a w tle leci super-romantyczna piosenka przywodzącą na myśl The Whole New World z Aladyna. Tyle, że w Crazy Ex-Girlfriend takie zakończenie budzi smutek i niepokój u widza. Zamiast cieszyć się jej iluzorycznym szczęściem, mamy ochotę krzyknąć: "Zamiast z nim do łóżka, to idź wreszcie do specjalisty, dziewczyno!" KONIEC SPOJLERU.
Crazy Ex-Girlfriend specjalizuje się bowiem w dekonstrukcji bajek, które tak chętnie w dzisiejszych czasach sobie opowiadamy.
To, co w komediach romantycznych i animacjach Disneya jest przedstawiane jako urocze i właściwe, czyli mylenie miłości z obsesją, lekkomyślność, impulsywność, manipulacja, stalking, odbijanie faceta (bo przecież jego dziewczyna, to zołza, nie zasługuje na niego), w Crazy Ex-Girlfriend jest pokazane, takim, jakim jest - czyli bardzo niepokojącym, wręcz odpychającym zachowaniem. A książę z bajki, o ile nie patrzymy na niego oczami Rebeki, wydaje się niedojrzałym, łaknącym uwagi głuptaskiem. Mimo wszystko, Rebecca wierzy, że magia "tego jedynego" będzie bardziej skuteczna w rozwiązywaniu jej problemów psychicznych, niż wizyta u prawdziwego specjalisty.


Rebecca Bunch, to jeden z najbardziej fascynujących antybohaterów, jakich ostatnio widziałam - z jednej strony, to mitomanka, przerażająca egocentryczka, kompletnie nieodpowiedzialna przyjaciółka i pracownica, niczym socjopatka, dąży po trupach do celu. Z drugiej strony, widzimy wyraźnie, że dziewczyna jest w mentalnej rozsypce, że po prostu pogubiła się w życiu. Dlatego kibicujemy jej, aby pośród wiecznej pogoni za chłopcami, wreszcie zadbała o siebie i swoje zdrowie psychiczne.
Rachel Bloom, odtwórczyni głównej roli i zarazem współtwórczyni serialu, to prawdziwa petarda. Płynnie wciela się w kolejne muzyczne role, pokazuje całe spektrum swojego talentu, od królowej rapu, do pięciooktawowej diwy. Obdarowuje swoją postać niewinnością, urokiem i ciepłem, tak potrzebnymi cechami, aby polubić tę bardzo dwuznaczną postać.
Mam głębokie poczucie, że pierwszy sezon, który właśnie skończyłam, jest dopiero preludium do tego, co twórcy tego serialu mają mi do zaoferowania. Póki co wyszły trzy sezony Crazy Ex-Girlfriend, wszystkie dostępne są na Netflixie. Czwarty i zarazem ostatni sezon ma być wypuszczony jesienią tego roku. Zachęcam was do podgonienia tego tytułu, bo naprawdę warto. To jedna z tych niszowych perełek, które wiedzą co i jak chcą opowiedzieć.


Nie ukrywam, że dla mnie dodatkową atrakcją tego serialu są piosenki. Umiejętnie pastiszują konkretne kompozycje, artystów albo całe gatunki muzyczne. Nie dość, że są dobrze skomponowane i z błyskotliwymi, zabawnymi tekstami, to twórcy nie odmówili sobie przyjemności wyreżyserowania do nich osobnych teledysków. Efekt jest taki, że od jakiegoś miesiąca, piosenki z Crazy Ex-Girlfriend są moją ulubioną youtube'ową playlistą. Dlatego nie mogłam sobie darować i wrzucam tutaj linki do kilku moich faworytów z pierwszego sezonu. Może chociaż tym was przekonam do zerknięcia na ten serial!
Oto lista:
The Sexy Getting Ready Song
I Give Good Parent
Settle For Me
Getting Bi
You Stupid Bitch
Put Yourself First
I Could If I Wanted To
Where's The Bathroom
I Love My Daugther
Oh My God I Think I Like You

Komentarze

  1. Dopisuję do listy — brzmi naprawdę ciekawie, a jakoś mi ten serial umknął.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ktoś odkrył ten serial poza mną. Mam wrażenie, że jest strasznie przegapiony i niedoceniony. Świetna historia, znakomita obsada, a muzyka genialna. Moje ulubione utwory: "You Go First", "Let's Generalize About Men", "Life Doesn't Make Narrative Sense", "Diagnosis", "Anti-Depressants are So Not a Big Deal". Polecam każdemu!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WALKA Z WIELKĄ LECHIĄ FAKE NEWSÓW, CZYLI KILKA SŁÓW O KSIĄŻCE "FANTAZMAT WIELKIEJ LECHII" ARTURA WÓJCIKA

LATO NIESPEŁNIONYCH NADZIEI - RECENZJA FILMU KAŻDY MA SWOJE LATO

OSCARY. SEKRETY NAJWIĘKSZEJ NAGRODY FILMOWEJ - RECENZJA KSIĄŻKI