Posty

Wyświetlanie postów z listopada 4, 2018

OUT DENISA PARROTA - RECENZJA - 34 WARSZAWSKI FESTIWAL FILMOWY

Obraz
To, co najbardziej uwielbiam w dokumencie, to fakt, że tworząc ten rodzaj filmowy, czasem trzeba niewiele więcej, niż czas, dobry pomysł i jako takie umiejętności montażowe, aby stworzyć coś wartościowego i odkrywczego. Właśnie z tych powodów rok temu na Cinergii zachwycili nas Turyści Mateusza Romaszkana i Marty Wójtowicz-Wcisło. Kosztem wyłącznie swojego czasu, stworzyli mocno otrzeźwiający obraz polskiego turysty na egzotycznych wycieczkach. Kompilacja amatorskich nagrań wczasowiczów wystarczyła, aby uświadomić widzowi jak głęboko tkwimy we wtórnym kolonializmie. Out francuskiego debiutanta bazuje na bardzo podobnej konwencji – autor dokumentu zebrał 20 nagrań nastolatków z całego świata, na których ci uwiecznili swój coming out i w latach 2012-2018 wrzucili go do sieci.   Reżyser już na samym początku podkreśla zbawczą rolę Internetu dla mniejszości seksualnych. „Kiedy byłem młody, nie było Internetu” mówi nam otwierająca film plansza tekstowa. Jest to jednocześnie j

SOUND-ON-FILM, CZYLI OSTATNI MIESIĄC W MUZYCE FILMOWEJ

Obraz
          Stara anegdota o tym, że „Chinatown” Romana Polańskiego podczas pierwszych pokazów zostało wygwizdane, a po dodaniu nowej ścieżki dźwiękowej Jerry’ego Goldsmitha, odbiór filmu zmienił się na tyle, że „Chinatown” stało się nie tylko oscarowym pewniakiem, ale i ponadczasowym arcydziełem, potwierdza moją niezachwianą wiarę w to, że odpowiednio dobrana muzyka wpływa w bardzo znaczący sposób na jakość dzieła filmowego. Podczas każdego seansu czekam na magiczne sceny, w których dojdzie do symbiozy obrazu i muzyki. Być może dlatego jest naprawdę niewiele satysfakcjonujących mnie w pełni   filmów, jednocześnie pozbawionych muzyki. Takie dzieło zazwyczaj musi zrekompensować mi ów „brak” fantastycznym udźwiękowieniem. Muzyka w filmie jest więc wisienką na torcie, bez której jednak cały tort może stracić swój smak. Jest ostatnim artystycznym muśnięciem, ostatnim również dosłownie, ponieważ dogrywanie partytury ma zazwyczaj miejsce na samym końcu procesu produkcyjnego.         Ni

10 FILMÓW, KTÓRE POWINNY ZNALEŹĆ DYSTRYBUTORA, CZYLI PODSUMOWANIE 34 WARSZAWSKIEGO FESTIWALU FILMOWEGO

Obraz
          Warszawski Festiwal Filmowy, to wydarzenie, które obfituje w niebywałą wprost ilość seansów filmów, które zapewne nie zostaną pokazanie nigdzie indziej, niż w obiegu festiwalowym. Z dwudziestu dwóch filmów, które mieliśmy okazję zobaczyć na festiwalu, aż jedenaście uznajemy za więcej niż godne uwagi (co chyba najlepiej świadczy o poziomie tegorocznej edycji). Z tej jedenastki tylko jeden z nich jest filmem, który widzowie mieli już okazję zobaczyć w kinach w całej Polsce. Reszta zapewne pojawi się jeszcze tu i ówdzie, może na Cinergii, może na Off Camerze, i zapewne tyle. A szkoda. Każdy z dziesięciu przedstawionych poniżej filmów (z wyłączeniem „7 uczuć), czyli najlepszych naszym zdaniem na 34 WFF, należy uznać za produkcje, które powinny trafić do dystrybucji przynajmniej w kinach studyjnych. A nasze miejsca pierwsze i drugie, mogą mieć, w aktualnym klimacie społeczno-politycznym, nawet pewien potencjał komercyjny. Tak, czy inaczej, jeśli listę tę przegląda przypadkie